Pomyśl o marzeniach

Mała Agululka lubiła, gdy nazywano ją Biedroneczką. Dokładnie nie wiadomo skąd wziął się ten pomysł. Jej bliscy pomyśleli domyślali się tylko, że chodziło o wierszyk, ten doskonale wszystkim znany: biedroweczko leć do nieba… Agulka zawsze zamyślona z pięknym uśmiechem na twarzy, wędrowała myślami w swoich marzeniach, jak to mówią błądziła z głową w chmurach. O czym marzyła? To była jej wielka tajemnica, do której dopuściła tylko swego dziadka.
Zazwyczaj była pełna radości. Jej dwie równiutkie kitki czekoladowych włosów podskakiwały w rytm wyśpiewywanych pod nosem melodii. Wszyscy w okolicy znali podskakującą radośnie dziewczynkę, chyba nikt jej nigdy nie widział by ze smutkiem powłóczyła nogami. Pewnego dnia to się jednak zmieniło. Nikt nie wiedział czemu ale wtorkowy poranek obudził dziewczynkę okropnym smutkiem. Nie jakiś tam ból chorego zęba czy nadmiernie wypełnionego brzuszka, ale taki smutek co rozlewa się jak kawa z mlekiem po białym prześcieradle. Mijają drobne chwile a plama rozkwita na pół łóżka, choć wylał się tylko mały kubeczek. Smutna po same pięty Agululka sama Ggnie wiedziała co się stało. Zazwyczaj chętna do rozmów i pomocy tym razem snuła się bez siły. Zaskoczeni tym niecodziennym stanem dziewczynki przyjaciele nie mieli pomysłu co z tym nieszczęściem zrobić, bezradnie rozkładali ręce. Smutek nie mijał jak poranny przymrozek, nawet nie chciał uciec po dłuższym czasie jak śnieg na wigilię. Był i tkwił choć niepotrzebny i przez nikogo nieoczekiwany. Jedyny, kto mógłby ten stan odmienić był dziadek smutnej dziewczynki. Niestety od dłuższego czasu przebywał z jakiegoś ważnego powodu daleko od miasta. Posłano do niego list, ale odpowiedź nie nadchodziła. W końcu po tygodniu listonosz ze skruszoną miną zapukał do drzwi domu Agululki.
-Przepraszam cię Agululko nie było mnie kilka dni, bo byłem ciężko chory. Teraz już jestem i mam coś dla Ciebie – mówił sympatyczny pan z dużą torbą wspierającą się na jeszcze większym brzuchu.
Oczy małej jakby się ożywiły. Ręce nerwowo zabrały się za rozwijanie papierowego pakunku. Wreszcie mogła zobaczyć zawartość i krótki liścik.
Gdy jest Ci smutno, pomyśl o swoich marzeniach. Popatrz na nie z oddali, puść myśli wolno na długim sznurku i pozwól im płynąć po błękitnym niebie – skreślił na białej kartce kilka niekształtnych słów dziadek.
W prezencie był latawiec i notes. Piękny, ogromny latawiec. Dziewczynka pobiegła na dwór. Kitki znów podskoczyły radośnie a smutek z bezradnie rozłożonymi rękoma musiał poszukać sobie innego miejsca.