„Co robisz z problemem?”

„Co robisz z problemem?” – Kobi Yamada, Mae Besom
Czasem tak to już bywa, że w swym życiu małym, czy dużym spotykamy coś, co nazywamy problemem. Dziecięce problemy czasem nam się wydają małe, gdy spoglądamy na nie z dorosłą wyniosłością. A co jeśli spojrzeć nie tylko na dziecięce problemy z góry, ale i na te nasze, które nas chcą połamać jak wiatr na Czarciej Górze. Może nam się to nie podobać, ale one się i tak pojawią. Co robisz wtedy z problemem? Wiercisz się wokół własnej osi upatrując, z której strony podstępnie uderzy? A może obracasz się w prawo, w lewo, kątem oka spoglądasz za siebie. Od tego wszystkiego w głowie zaczyna Ci świdrować, głowa pęka jak wtedy gdy drogowcy pod Twoim oknem odegrali suitę na dwa młoty. Od tego wszystkiego ból i strach w problemie zamknięte, niczym makaron w garnku pełnym gotującej wody, zaczynają zajmować coraz więcej miejsca.
„Im mocniej się martwiłem, tym większy stawał się mój problem.”
Jak się nie martwić, jak nie myśleć o nieproszonym gościu, co nachalnie zasiada przy rodzinnym stole brudząc swymi łapami bieluteńki obrus?
Może trzeba wystawić twarz na słońce, ogrzać się w jego promieniach i stawić czoła temu, co nadchodzi.
Bo w problemie „znajdować się może okazja”.
Nikt nie obiecuje, że będzie Ci lżej, nikt nie obiecuje, że problem zniknie jak kieszonkowe mojej córki. Nie zapominaj jednak o tym co w Twoim życiu jest dla Ciebie ważne. Kuśtykając jak w przyciasnych butach ale ruszaj ku temu co da Ci choć kawałek szczęścia. Zaciśnij zęby i mozolnie z uporem godnym Syzyfa wspinaj się ku swoim wartościom. Niech to będzie dobry czas.
To dobry moment chyba, by przypomnieć moje ulubione haiku:
Pnij się ślimaczku na swą górę Fuji, tylko powoli.